Wywiad z A. Grzybem z 2004 roku:
- Jakie cele postawiono Panu, kiedy obejmował Pan stanowisko Prezesa?
- Ja gdy przychodziłem w styczniu 2002 roku to miałem być likwidatorem klubu i założycielem nowego - miały zostać tylko żużel i koszykówka, a reszta out, bo nie ma pieniędzy. A teraz ci sami są zdziwieni, że z dochodów klubu można go utrzymać i dług się nie powiększa. Ja przychodząc tutaj tylko to chciałem udowodnić dyrekcji Zakładów Azotowych, że nie trzeba ładować 4 milionów w koszykówkę, żeby dalej rozwalała klub, bo to ona zadłużała go rocznie po 1,8 mln zł. Dla mnie jako administratora klubu najważniejsza jest racjonalna gospodarka finansowa, bo sport to mają robić trenerzy, zawodnicy i działacze, a to tylko trzeba kontrolować i pilnować.
- Klub jest obecnie właścicielem jakich obiektów?
- Formalnie jest klub, a praktycznie zawsze właścicielem będą Zakłady Azotowe i to nie zależnie czy tu będzie Unia, czy spółki sportowe. Wszystko to zostało wybudowane przez Azoty i gdyby to oni oficjalnie byli właścicielami obiektów to wiadomo, że za tym idą pewne skutki formalne, trzeba płacić podatki od gruntów, od nieruchomości, od budynków i od budowli. A jeśli to jest własnością stowarzyszenia to w świetle prawa są nam corocznie umarzane podatki z tego tytułu. Także w tym wypadku jeżeli decyzja z Azotów będzie taka, że z obiektami ma się dziać to i tam, to dokładnie tak się stanie.
(...)
- A jakie są reakcje potencjalnych sponsorów jak się im na przykład zaoferuje sponsoring sekcji piłkarskiej?
- Chodzimy szukamy, zarzucali mi niektórzy że tego nie robię, to byli parę razy ze mną i sami widzieli. Do tej pory spotkaliśmy tylko dwóch takich co mogą pomóc, pierwszy to Fritar, a drugi w tej chwili, który ma dać odpowiedź czy pomoże. Byliśmy w hucie, której dyrektorem jest były dobry ligowy piłkarz, chciał nam pomóc, ale się Rada i Związki Zakładowe na to nie zgodziły. Pomysły są tylko takie, że się chodzi i się żebra. A większości wypadków to człowiek idzie i się tylko ośmiesza, bo każdy mi mówi "panie, pan chyba zgłupiał? Niech mi pan nie mówi, że ja się mam reklamować, bo dla mnie reklamowanie się przez IV-ligowy zespół piłkarski, słabego lekkoatletę, czy topiącego się pływaka - to nie jest reklama." (...)
Na wsiach w LZS-ach to jest zupełnie co innego, bo tam życie toczy się wokół tego LZS-u, jedyne atrakcje to jest zabawa w remizie i mecz piłkarski. Natomiast tak, to nikt nie da prywatnych pieniędzy, mój brat, co nie jest tajemnicą sponsorował kiedyś Kużdżała, ale sponsorował go do momentu, kiedy Kużdzał był bardzo dobry - mówi że na tym zyskał i to się mu opłacało. A co się może opłacać sponsorowi, który da na IV ligową piłkę nożną? Pewnie, że są filantropi, my mieliśmy filantropa w postaci Fritaru i teraz może będzie następny.
(...)
- Kiedy według pana Unia będzie w stanie powrócić do III ligi? Jest ona teraz dość mocna i wymaga stabilnej oraz zdrowej sytuacji w sekcji - kiedy sekcja piłkarska będzie się do takich zaliczać?
- To wróżkę zapytać, a nie mnie. Przewidywanie wyników w sporcie przy takiej sytuacji finansowej jaka jest w klubie... Nie można snuć planów jak klub ma 3,5 miliona długów. Po to szkolimy młodzież w oparciu o którą może powstawać drużyna - a nie na podstawie transferów. Jedyne co się zrobiło żeby ratować żużel i wytransferowano sekcję poza klub, żeby nie brnął dalej w długach, bo tak to by go już nie było. Po to się utworzyło spółkę, żeby mogła sobie żyć w sposób zdrowy. Tak samo próbowaliśmy zrobić z sekcją piłki nożnej, ale tego nikt się nie chce tknąć.
- Jakiej wysokości jest pana pensja. Ubiegając pana odpowiedź, że dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, proszę chociaż powiedzieć, czy pensje ma pan wypłacaną systematycznie co miesiąc.
- Ja zarabiam 1/3 pensji byłego prezesa spółki koszykarskiej - Jabłeckiego. Mam wypłacaną w takim samym tempie jak i pracownicy. I tak jak pracownikom zalegamy z wypłatą 3 niepełnych pensji z ubiegłego roku, tak samo mnie oraz księgowej się zalega. Zresztą jest taki przepis - który może śmieszyć - jeżeli ja nie wypłacę sobie poborów, tak samo ponoszę karę jak bym ich nie wypłacił pracownikowi. A piłkarze nie są pracownikami klubu - ja natomiast nie mogę im wypłacić premii dopóki nie ureguluję zaległości z pracownikami. W prawie jest taka hierarchia: najpierw umowa o pracę, umowa zlecenie, stypendium i w takiej kolejności muszą one być wypłacane.
- Więc według Pana - jakimi sukcesami w czasie zajmowania swego stanowiska może się Pan pochwalić?
- Wstrzymano zadłużenie klubu - klub się nie zadłuża, płacimy w tej chwili regularnie pobory. Zwiększono dochody klubu, a zmniejszono wydatki i koszty, a także zmniejszono zatrudnienie w klubie z 54 osób do 40. Przekazano sekcję żużlową do samodzielnego działania i przez to uratowano tą dyscyplinę sportu. Odebrałem majątek klubowy spółce koszykarskiej, co trwało ponad pół roku, bo takie były opory nie tylko sekcji koszykarskiej, ale układów politycznych i pewnych zaszłości, oraz zawartych umów, które też są obwarowane pewnymi klauzulami.
Artykul z 2003 roku "Tempo":
http://www.zksunia.tarnow.pl/index.php?kat=wyw#06
Totalna degradacja
Od kilku lat tarnowski futbol przeżywa wyraźny kryzys. Zespoły z tego blisko 140-tysięcznego miasta z roku na rok prezentują coraz niższy poziom, czym skutecznie odstraszają kibiców od przychodzenia na stadiony. Wyjątkowo marnie dla drużyn z Tarnowa zakończył się miniony sezon. Gwoździem do trumny był spadek z trzeciej ligi piłkarskiej wizytówki miasta - Unii, która przez minione 22 lata nieprzerwanie występowała na boiskach II- i III-ligowych. To jednak dopiero początek długiej listy tegorocznych nieszczęść... Z czwartej ligi zdegradowany został bowiem Metal, natomiast z piątej Błękitni. Gdy dodamy do tego, że jeszcze przed rozpoczęciem ostatniego sezonu z rozgrywek IV ligi wycofał się zespół Tamelu, ujrzymy pełny obraz upadku tarnowskiego futbolu.
(...)Najlepszym tego przykładem niech będzie fakt, iż największe przedsiębiorstwo przemysłowe - Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach SA - będąc patronem Unii, w trakcie sezonu nie wspomogło zespołu nawet złotówką.
- Już od kilku lat, gdy w "Azotach" zaczęło dziać się nie najlepiej, byliśmy skazani praktycznie tylko na siebie - mówi były trener Unii, Zbigniew Kordela. - Gdyby nie pomoc "Fritaru", już dawno bylibyśmy w czwartej lidze. W zeszłym roku udało się nam zachować trzecioligowy byt, jednak ciągłe łatanie dziur i sztukowanie do niczego dobrego nie mogło doprowadzić. W efekcie - przy siedmiu spadających drużynach - przyszło nam pożegnać się z trzecią ligą.
Jakby tego było mało, władze Tarnowa zupełnie nie przejawiały zainteresowania wynikami piłkarzy. Nawet wtedy, gdy Unia występowała w drugiej lidze, żaden z włodarzy miasta nie pojawiał się na stadionie w Mościcach.
(...)
- Brakuje działaczy z prawdziwego zdarzenia - twierdzi Świerczek. - W czasach, gdy zakłady pracy bez większych ograniczeń pompowały pieniądze do klubów, takie drużyny jak Unia, Tamel, czy Metal miały się zupełnie dobrze. Z przykrością muszę stwierdzić, że teraz, gdy sytuacja gospodarcza uległa ogromnym zmianom, ludzie działający w tych klubach zupełnie sobie nie radzą. Przyzwyczajeni do starych układów, nie wykazują zaangażowania w poszukiwaniu sponsorów.
(...)
Wnioski? Chcąc uratować tarnowski futbol od całkowitego upadku, muszą pojawić się w nim nowi ludzie. Zainteresować piłką powinny się też władze miasta, zaś sami zawodnicy muszą zrozumieć, iż za grę w IV lidze nie mogą oczekiwać tysięcy, ale co najwyżej setek złotych.
I po latach co?


Od lat miasto i Azoty miały gdzieś piłkę! Dobry kontrakt z Azotami podpisali za rządów PiS, potem nowa władza wróciła do poprzedniego olewania.
Marciniak sam przyznał w tym wywiadzie wyżej - już od trzech lat im nie pomagamy ... a pani Łabno takie liczby podawała jakie Azoty dawały na klub ostatnio

Za to koszykarzy, których długach tu już jest wiele napisane, których znowu Marciniak wypromował wykupując dziką kartę teraz mówi tak: "oczekiwaliśmy przede wszystkim gry młodzieży, a nie sprowadzania zawodników i to do II ligi, według mnie zupełnie bezsensownie" ... to masz człowieku całą plejadę wychowanków i młodzieży w piłce nożnej, ale widocznie pan jej nie znosisz. Tyle w temacie tych bzdurnych tłumaczeń. Kibice wiedzą co mają na myśli, kiedy mówią to co mówią.