
Dzisiaj podczas krótkiego pobytu na rynku w godzinach popołudniowych zauważyłem 4 Włochów, 2 Turków, 4 Niemców, nieletniego Afroamerykanina z psem (polskim o dziwo) oraz mini transakcję narkotykową przeprowadzoną 20 metrów od straży miejskiej zamawiającej pizze w Rycerskiej. Normalnie wielki świat

Wrażenie popsuły tabuny meneli włóczące się po płycie rynku. Trudniej się od nich opędzić niż od komarów nad wodą. Co najlepsze "miasto" w dużej mierze samo ich tam ulokowało. Możemy wydawać miliony na promocję, zapraszać Scorpionsów a nawet samego Mozarta we własnej osobie, zbudować 2 wieżę Eiffla ale dopóki na reprezentatywnym bądź co bądź rynku nie da się wypić w spokoju piwa bez ciągłych próśb o 60 groszy które komuś brakują do piwa wszelka promocja na niewiele się zda.