Galeria Tarnovia
A coś taki napalony na ten Inditex, ostatnio nawet Chińczycy narzekają na kiepską jakość ciuchów od Zary. Coś w tym jest, ja niedawno kupiłem spodnie jeansowe w Zarze i nie dotrwały kompletne do pierwszego prania, odpadły guziki w tylnych kieszeniach, a główny guzik z przodu ledwo się trzyma. Żałuję każdej złotówki na nie wydanej i tego, że wywaliłem paragon...
Bo jesteś frajer
- ja kupuję JoyJeans lub podobne "mało"
markowe spodnie - i wytrzymują DOKŁADNIE tyle samo co szpanerskie, mega markowe, "dizajnerskie"
spodnie - a kosztują polowę mniej.
Niestety od dawna ciężko kupić Dzinsy, które by wytrzymały parę lat, ostatnio kupiłem Wrangler'y, Levi'sy i Lee - ORYGINAŁY i wytrzymały tyle samo co Joy'e za 90 zł - od tego momentu, kupuję zwykłe za 90 - 100 zeta i olewam markowe.



Niestety od dawna ciężko kupić Dzinsy, które by wytrzymały parę lat, ostatnio kupiłem Wrangler'y, Levi'sy i Lee - ORYGINAŁY i wytrzymały tyle samo co Joy'e za 90 zł - od tego momentu, kupuję zwykłe za 90 - 100 zeta i olewam markowe.
9000 ml A Rh-
Jak kupowałem buty, czyli o obsłudze słów kilka - część pierwsza:
Postanowiłem kupić buty sportowe dla rodzinki - 3 pary conajmniej.
Po wstepnym rozeznaniu, stwierdziliśmy, że kupimy je w GT.
Wchodzimy do sklepu - firma "Mawa" (godz. ok. 19). Innych klientów nie ma, w zasięgu wzroku dwie, z braku innego słowa, ekspedientki.
Podchodzimy do półek, wybieramy modele do przymierzenia i.... czekamy. Jedna pani spokojnie siedzi za ladą i gada z kimś przez komóreczkę, druga się kręci. Obydwie widzą, że oglądamy buty, ale żadna nie podejdzie i nie spyta się czy w czyms nie pomóc, albo czy nie przynieść odpowiedniego rozmiaru do przymiarki. W tym sklepie na wystawce jest zazwyczaj jeden but w danego modelu, więc bez pomocy obsługi się nie obejdzie.
Czekamy minutę, dwie, trzy..... siedem. I nic. Jakbyśmy nie istnieli - koleżanka/kolega z drugiej strony słuchawki jest ciekawszy niż klient.
Trudno - odłożyliśmy buty na półki, podziękowałem paniom za miła i fachową obsługe, poinformowałem, że przez 7 minut nikt się nie zainsteresował tym, że może ci ludzie przy półkach chcą cos kupić i wyszliśmy.
No to pojedziemy do MAX'a - tam też mają te modele. Ale o tym w wątku o "Maxie" - TUTAJ
Postanowiłem kupić buty sportowe dla rodzinki - 3 pary conajmniej.
Po wstepnym rozeznaniu, stwierdziliśmy, że kupimy je w GT.
Wchodzimy do sklepu - firma "Mawa" (godz. ok. 19). Innych klientów nie ma, w zasięgu wzroku dwie, z braku innego słowa, ekspedientki.
Podchodzimy do półek, wybieramy modele do przymierzenia i.... czekamy. Jedna pani spokojnie siedzi za ladą i gada z kimś przez komóreczkę, druga się kręci. Obydwie widzą, że oglądamy buty, ale żadna nie podejdzie i nie spyta się czy w czyms nie pomóc, albo czy nie przynieść odpowiedniego rozmiaru do przymiarki. W tym sklepie na wystawce jest zazwyczaj jeden but w danego modelu, więc bez pomocy obsługi się nie obejdzie.
Czekamy minutę, dwie, trzy..... siedem. I nic. Jakbyśmy nie istnieli - koleżanka/kolega z drugiej strony słuchawki jest ciekawszy niż klient.
Trudno - odłożyliśmy buty na półki, podziękowałem paniom za miła i fachową obsługe, poinformowałem, że przez 7 minut nikt się nie zainsteresował tym, że może ci ludzie przy półkach chcą cos kupić i wyszliśmy.
No to pojedziemy do MAX'a - tam też mają te modele. Ale o tym w wątku o "Maxie" - TUTAJ
Ostatnio zmieniony 08-08-2011, 22:02 przez Goscinny, łącznie zmieniany 1 raz.
Goscinny ale po co te nerwy i sztuczne budowanie napięcia przez 7 min - normalnie wołam panienkę jak mi potrzeba - kochana pomóż mi z tym bucikiem i po sprawie - tam jest 90% oglądaczy a mało klientów, nie dziwię się że nie biegną do każdego od razu, zresztą ja wolę sobie swobodnie pooglądać i pomierzyć niż być od progu atakowanym przez natręta co mnie presje stwarza żeby coś kupić.
Jeśli jedna osoba ma urojenia, mówimy o chorobie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma urojenia, nazywa się to religią.
no ale może by wystarczyło dać jej znać, że potrzebujesz pomocy, może zmęczona było, późno, chłopak ją rzucił albo co ... komunikacja jest najważniejsza --- ale też może była to zimna sucza co miała Cię w d.... hahah nie mam dobrego osądu bo nie widziałem, szczególnie tych niewerbalnych aspektów waszej relacji - ale bardzo często widzę w otoczeniu zupełnie niepotrzebne konflikty spowodowane właśnie brakiem dobrej komunikacji pomiędzy ludźmi,
problem pewnie na koniec dnia sprowadza się do tego, że po prostu pracują tam osoby nie mające adekwatnych kompetencji do tego aby właściwie odczytywać sygnały które płyną od klienta - a z kolei z czego to wynika to już temat na inny wątek... ale tak swoją drogą to właśnie GT a nie GP jest mekka obuwniczych
problem pewnie na koniec dnia sprowadza się do tego, że po prostu pracują tam osoby nie mające adekwatnych kompetencji do tego aby właściwie odczytywać sygnały które płyną od klienta - a z kolei z czego to wynika to już temat na inny wątek... ale tak swoją drogą to właśnie GT a nie GP jest mekka obuwniczych

Jeśli jedna osoba ma urojenia, mówimy o chorobie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma urojenia, nazywa się to religią.
Goscinny pisze:notowany, jak rozumiem, jakby był tłum, ale jeden klient i żadnego zainteresowania? to po co ona tam są? Do pilnowania butów? To niech sobie gość ochroniarza zatrudni, a nie "sprzedawców".
A tam nie pomierzysz spokojnie, bo na półce masz jednego buta w rozmiarze losowym.
Może jaka płaca tak praca ?
imi
Z całym szacunkiem (bo Twoje posty są z reguły bardzo racjonalne i na poziomie) to trochę się Goscinny unosisz jak panna na wydaniu w tej sytuacji - panienki pracują tam z reguły doraźnie, zarabiają minimalną a wpadasz tam i chcesz być traktowany jak VIP - wystarczy odrobina uśmiechu i luźnej wymiany zdań a lody kruszeją i panienki potrafią wykrzesać niezłe promocje... Alternatywnie można iść do renomowanych butików gdzie panny mało co loda nie zrobią i zapłacić 2000,- za parę butów - the choice is yours ;D
Jeśli jedna osoba ma urojenia, mówimy o chorobie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma urojenia, nazywa się to religią.
notowany, jak VIP? Ja miałem tylko nadzieję, że mnie zauważą - w końcu nie było tam nikogo oprócz nas! Widać nie wyglądamy na osoby, które stac na buty "firmowe".
To, że pracują doraźnie ma być jakimś wytłumaczeniem? Albo, że mają minimalną pensję? Skoro tak "pracują", to nie dziwię się temu. Z takim podejściem to zawsze będą zarabiać minimum i tylko doraźnie.
Widzę, że do normalności jeszcze nam daleko, skoro to ja mam gonić za obsługą bo jej mało płacą.
To, że pracują doraźnie ma być jakimś wytłumaczeniem? Albo, że mają minimalną pensję? Skoro tak "pracują", to nie dziwię się temu. Z takim podejściem to zawsze będą zarabiać minimum i tylko doraźnie.
Widzę, że do normalności jeszcze nam daleko, skoro to ja mam gonić za obsługą bo jej mało płacą.