Mała recenzja MCK oraz filmu na który miałem przyjemność wczoraj się udać.
MCK: Klasa! W końcu nie wygląda jak wielki kurnik! Kasy naturalnie pozostały w tej części budynku do kiedyś, więc trzeba do nich przejść ze 150 metrów, żeby potem się cofnąć do holu... Nic to! Nie ma zniżek uczniowskich ani studenckich. To mnie już zniesmaczyło, bo nie dość że są dla patrzących z mojej perspektywy(okolice słonecznej) na końcu świata i trzeba się tam tłuc autobusem 20 minut, to jeszcze musiałem wydać 15 zł! Udaliśmy się na film pod mocno -nawiązującym do niedawnej dyskusji- "pornuchowym" tytułem" Pozwól mi wejść". Sala kameralna, jak powiedziała mi pani w kasie, ma 116 miejsc, i w istocie jest kameralna. 7 czy 8 rzędów, elegancki ciemnozielony kolor ścian, podłogi i foteli -które były bardzo wygodne i nawet jeszcze nie śmierdziały!- oraz brzmiący bardzo fajnie system nagłośnieniowy JBL. Jak lubię kiedy jest głośno, to tym razem każda z obecnych 11 osób na sali na początku narzekała że jest jednak troszkę uszy bolą. Jednak największy problem sprawiło nam znalezienie owej sali kameralnej, jako że spóźniliśmy się jakieś 5 minut na sam seans, to pani kontrolerka już weszła do środka. Na szczęście z pomocą przyszła nam mama czekająca na dziecko które rozciągało się na zajęciach z baletu. Nie wiem czy to niedoróbka, czy po prostu zapomniano o takiej błahostce jak tabliczki na drzwiach

Generalnie MCK jeśli zdywersyfikuje swoją ofertę kinową i dorzuci np jeszcze z jeden seans w sali kameralnej, dla mnie odstawi marzenie bez problemu.
Teraz do filmu:
Pozwól mi wejść "Let me in" 111 min. podobno horror.
Film traktujący o 12 letnim chłopaczku, mającym problemy w szkole z bandą młodocianych gangusów, którzy zastraszają go, drwią i w konsekwencji biją. Do bloku w którym mieszka główny bohater wprowadza się jego na oko równolatka. W perspektywie zaprzyjaźniają się, a film jest o wampirach. Generalnie nie zauważyłem tam fabuły, a retrospekcje polegały na przerwaniu wątku i rozpoczęciu następnego od napisu "2 tygodnie wcześniej".
Film poza kilkoma elementami standardowymi dla horroru jak głośne i nagłe jęki, wycia i piski nie miał z tym gatunkiem nic wspólnego. Krwi ledwo ledwo, trup nie ścielił się gęsto, za to, główny wątek był bardziej melodramatyczny. Jeśli ktoś zupełnie nie ma co robić, to polecam film Let me in, ale proszę nie nastawiać się, że jest to kino ambitne, albo wysokonakładowe albo co gorsza, spodziewać się że można się bać!
W mojej subiektywnej ocenie:
3.5/10 Ale to głównie z uwagi na towarzystwo mego przyjaciela ...
