trix dziękuję za komplement z obłudą źle mi do twarzy
Nie startuje w wyborach, to przynajmniej mogę pisać co myślę
Oczywiście to nie żadna aluzja i do nikogo tu nie pije. To tylko taki żarcik sytuacyjny
Smartshop
W Nowym Sączu dzisiaj ukazał się ten artykuł: http://www.sadeczanin.info/wiadomosci,5 ... uJhv_utYsY
W Tarnowie przy Krakowskiej ten sklep też działa i też pełno młodzieży się tam kręci (otwarty jest o dziwnych porach)...
W Tarnowie przy Krakowskiej ten sklep też działa i też pełno młodzieży się tam kręci (otwarty jest o dziwnych porach)...
http://www.radiokrakow.pl/www/index.nsf/ID/KORI-9JQA7AW Tarnowie powraca problem sklepów z dopalaczami
To prawdziwa walka z wiatrakami. W Tarnowie wraca problem handlu dopalaczami. Jak twierdzą mieszkańcy, na zapuszczonej działce w centrum miasta młodzież truje się podejrzanymi substancjami. Mają one pochodzić ze sklepu przy ul. Krakowskiej, gdzie sprzedawane są tzw. wyroby kolekcjonerskie.
Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, młodzież chętnie kupuje tak zwane wyroby kolekcjonerskie, a potem przesiaduje na zaniedbanej pobliskiej działce. Mimo patroli policji i straży miejskiej nic nie udało się w tej sprawie zrobić. Nikogo bowiem nie złapano na gorącym uczynku, a prawo nie zabrania przesiadywania na działce, która w dodatku jest własnością prywatną.
Kilka tygodni temu sanepid zabezpieczył ponad tysiąc próbek produktów oferowanych przez podejrzany sklep. Okazało się, że część z nich zawiera nielegalne substancje. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Zajmuje się nią także tarnowska prokuratura.
(Agnieszka Bednarz/ko)
ICE In Case of Emergency, w nagłym wypadku
Bumerang po tarnowsku.
http://tarnow.net.pl/index.php?pokaz=wiadomosc&id=16517
Nikt nic nie może, wszystkie organy państwa są bezradne.Nie ma mocnych na sklep z dopalaczami
Dodano: 2015-02-09
Prokuratura sprawę umorzyła, sąd administracyjny "bada" ją od kilku miesięcy bez widocznych rezultatów, Sanepid bada substancje w nim sprzedawane, nakłada kary i... nic. Właściciel sklepu kar nie płaci, wycofane z obrotu dopalacze zamienia na inne i zarabia. Czy musi dojść do tragedii, by ktoś poszedł po rozum do głowy i zmienił prawo?
Kilka lat temu wydawało się, że rząd jest na tyle zdeterminowany w walce z dopalaczami, że handel trującymi substancjami zostanie wyeliminowany raz a dobrze. Skończyło się na medialnej szopce, obietnicach bez pokrycia i ustanowieniu dziurowego prawa, których obchodzenie nie stanowi dla właścicieli sklepów większego problemu.
Tak jest w Tarnowie. Sklep działa, klientów mu nie brakuje, a służby są bezsilne. Prokuratura sprawę (po doniesieniu dyrekcji jednej ze szkół działających w pobliżu) umorzyła, sprawie przygląda się sąd administracyjny, bezradna jest policja i inne służby.
Właściciela przybytku z "materiałami kolekcjonerskimi nie do spożywania" kontroluje Sanepid, ale po wycofaniu z obrotu kolejnych dopalaczy, w ich miejsce momentalnie pojawiają się kolejne - i tak w kółko. Nie pomagają również kary. Właściciel sklepu wyszukuje luki w prawie i dalej prowadzi dochodowy interes.
A wyniki kontroli Sanepidu są wręcz przerażające. Po zbadaniu ok. 1600 próbek okazało się, że wszystkie zawierają groźne dla organizmu substancje: stymulujące, halucynogenne, psychotropowe, czy odurzające.
W mieście doszło już do kilkunastu przypadków zatruć "produktami kolekcjonerskimi". Czy naprawdę ktoś musi umrzeć, by problem został rozwiązany?
http://tarnow.net.pl/index.php?pokaz=wiadomosc&id=16517
ICE In Case of Emergency, w nagłym wypadku