
A wy tak na serio? Parytety w nazwach ulic?
Lewactwo? 4.5% tarnowskich ulic ma zenskie patronki. Taka osoba jak Sendlerowa nawet nie ma skrawka. Nie wiem o jakich parytetach mowisz, ale tutaj jest jawna dyskryminacja...Jan Kowalski pisze:Ja to traktuję w kategorii żartu, ale obawiam się, że lewacko - feministyczna linia gazety wyborczej może mieć odmienne podejście. Najgorzej, że padł pomysł, by zmieniać nazwy ulic na żeńskie. A zmiana nazwy ulicy jak wiadomo do najtańszych nie należy.
A ile procent ma męskich patronów?Mr Greenback pisze:
Lewactwo? 4.5% tarnowskich ulic ma zenskie patronki. Taka osoba jak Sendlerowa nawet nie ma skrawka. Nie wiem o jakich parytetach mowisz, ale tutaj jest jawna dyskryminacja...
Z łapanki? Oni nawet nie zgłaszają propozycji kobiet. Rozumiem, ze ich w historii polski brakowało. Dałem ci przykład Sendlerowej. Dołożę Emilię Plater czy Śledzikównę (Inkę ). Po prostu notorycznie są pomijane. A co do LGBT-nie wiem co cie trapi, ale widzę, ż ejak ktoś popiera kobiety to od razu lewak, lgbt, pedał na pewno i komunista. A to i złodziej bo wiadomo ze komunisci to złodzieje...Goscinny pisze:Mr Greenback uważasz, że w takim razie powinno się brać patronki "z łapanki", byle powiększyć na siłę ilość ulic z kobietami w nazwie? To jest coś jak pomysł na parytety w radach nadzorczych - płeć miała być ważniejsza niż kompetencje.
To może pójść dalej i wyznaczyć próg patronów LGBT (Konopnicką już mamy - zawsze to jakiś początek)?
A zdajesz sobie sprawę ilu znanych naukowców, pisarzy, muzyków, aktorów itp , którzy byli facetami nie ma w Tarnowie swojej ulicy?Mr Greenback pisze:Z łapanki? Oni nawet nie zgłaszają propozycji kobiet. Rozumiem, ze ich w historii polski brakowało. Dałem ci przykład Sendlerowej. Dołożę Emilię Plater czy Śledzikównę (Inkę ). Po prostu notorycznie są pomijane. A co do LGBT-nie wiem co cie trapi, ale widzę, ż ejak ktoś popiera kobiety to od razu lewak, lgbt, pedał na pewno i komunista. A to i złodziej bo wiadomo ze komunisci to złodzieje...Goscinny pisze:Mr Greenback uważasz, że w takim razie powinno się brać patronki "z łapanki", byle powiększyć na siłę ilość ulic z kobietami w nazwie? To jest coś jak pomysł na parytety w radach nadzorczych - płeć miała być ważniejsza niż kompetencje.
To może pójść dalej i wyznaczyć próg patronów LGBT (Konopnicką już mamy - zawsze to jakiś początek)?
Tutaj podałeś esencję feministyczno - lewackiego bełkotu.Mr Greenback pisze: Mam nadzieję, ze odgórnie będzie narzucone, że w każdej firmie ma być po 50%. Wtedy może faceci zaczną się wykazywać czymś innym niż swoim kabanosem.