Sam staram się jak najczęściej poruszać jezdnią, ale niestety dziury oraz nierówne kratki ściekowe przy prawej krawędzi jezdni przeszkadzają w bezpiecznej (i komfortowej) jeździe rowerem, bo przecież nie odbiję znienacka w lewo w celu ominięcia "hopki" bądź dziury ładując się tym samym pod koła jadącego za mną samochodu - w tym przypadku posiadacze MTB mają łatwiej, ale wszelcy szosowcy bądź posiadacze innych nieamortyzowanych dwóch kółek mogą narzekać.
Z własnych obserwacji zauważyłem, że i tak z biegiem czasu stosunek kierowców do rowerzystów zmienił się na plus, chociaż nadal pamiętam jak ok. 22 (czyli niemal pustych ulicach w naszym mieście) na skrzyżowaniu Fatimskiej/Mickiewicza gość specjalnie zatrzymał się i naubliżać mi za to, że jadę jezdnią jak obok jest ścieżka rowerowa - minęły trzy lata od tego wydarzenia i nadal nie znalazłem znaku informującego o przebiegu takowej ścieżki.

Co do samej ulicy Krakowskiej i przejazdu pod wiaduktem, to uważam, że skoro zamyka się ciąg pieszo-rowerowy po północnej stronie ul. Krakowskiej, to z automatu chodnik po południowej stronie powinien stać się CP-Rem, a rowerzyści wracaliby na pierwotny ciąg na przejściu przy Przemysłowej. Wiadomo, można jechać pod wiaduktem, ale przy obecnym zwężeniu i natężeniu ruchu sam bym się na to nie pokusił - wolę już objechać Kochanowskiego i Warsztatową. ;-) Z własnych obserwacji widzę, że po Krakowskiej w rejonie wiaduktu jeździ dużo starszych osób, które nie szarżują, ani nie stwarzają zagrożenia, więc jak dla mnie robienie tam łapanki to trochę śmiech na sali - odcinek od BP do świateł przy Przemysłowej to ok. 530 metrów - tyle trzeba pokonać chodnikiem zamiast CPRu żeby względnie bezpiecznie przejechać pod wiaduktem - koniec świata, faktycznie.
Swoją drogą - oznakowanie czerwonego szlaku rowerowego PTTK znajduje się po południowej stronie ul. Krakowskiej, a rowerem legalnie można jechać po północnej (odcinek: BP - G. Tarnovia), więc będąc na turystycznej wycieczce albo przestrzegamy prawa albo widzimy gdzie mamy jechać.