Ta inwestycja to wciąż jedna wielka porażka. Walnięto biedaautostradę przez centrum, a otoczenie jest bez ładu i składu. Jak zobaczyłam zdjęcie tej zieleni przed PWSZ, zwątpiłam już zupełnie.
Jak już coś miało być poszerzane to o buspas najwyżej i nic innego. A w ten sposób zrobiło się udogodnienie dla przedmieść za pieniądze podatników, ograniczyło się zieleń miejską, a jak już zostawiło, to w wyjątkowo szpetnym wydaniu. To drzewo, które zostało okaleczone wycinką (na pierwszym planie pierwszego zdjęcia), już powinno chociażby z estetycznego punktu widzenia zostać wycięte, bo to jakiś wstyd. Żeby teraz cokolwiek odzyskać, zalecałabym przynajmniej redukcję parkingu od frontu PWSZ i posadzenie tam karłowatych drzew, lub ozdobnych, wysokich krzewów, które w dłuższej perspektywie nie groziłyby budynkowi, czy komunikacji na ulicy, a przynajmniej poprawiłyby estetykę tego miejsca.
Dodatkowo remont pięknie odsłonił tego kaszalota i brak w zabudowie, po drugiej stronie ulicy. Na domiar złego jest ten koszmarny czerwony chodnik. Może to i lepsze od 90% chodników krakowskich i wrocławskich, ale kolor bije i do niczego nie pasuje.
Za równe jak nie niższe pieniądze, można układać chodniki, które nie są naszą narodową kostką bauma w rażących kolorach, a poprawiają wizerunek okolicy. Już pomijam fakt, że co kilkaset metrów mamy inne układy i kolory. Dobrym substytutem który mam na myśli są duże płyty granitowe w odcieniu jasnej szarości, które na prawdę wyglądają bardzo dobrze, a przy okazji nie mają ogromnych cen. Nawet po taniości takie typowe jakie są przed Dworcem w Krakowie, czy we Wrocławiu.
Żadne miasto nie jest idealne, a w szczególności w Polsce te miast mają jakiegoś pecha, bo nikt nie ma na nie pomysłu, władzy zależy na doraźnym zadowoleniu ludzi, a ludzie to kupują. Do tego dbanie obustronne tylko o własny komfort i jakiś brak wyczulenia na całokształt, nawet estetycznego. Aktualnie mnóstwo czasu przebywam w Krakowie i we Wrocławiu. Tarnów ma na prawdę fajne podstawy zrobić się miastem przyjemnym do życia i na swój sposób "trendy". Wrocław na przykład ściąga wiele turystów w okolice rynku mając w zasadzie w ścisłych jego okolicach postPRLowskie bloki z płyty, albo kamienice, którym konserwator zabronił powrotu do stanu przedwojennego. Kraków z kolei jest szalenie niespójnym miastem pełnych miast w mieście takich jak Nowa Huta, Prokocim, Bronowice, Bieżanów itd. Prezydentem miasta powinien być ktoś z jajem i zagłosuję na kandydata który przekona mnie, że ma ramowy i kompleksowy plan inwestycji i pokaże mi jak chce go osiągnąć. Widzę jak w różnych miastach wciska się kit i robi dobrze tak na prawdę kierowcom. W końcu najważniejsze jest doraźne dobro wyborców, co z tego że pogłębia to suburbanizację. Przecież ktoś inny się tym zajmie. Takim przykładem są urwane chodniki we Wrocławiu i kwardylion bezsensownych przejść podziemnych. Tarnów ma na prawdę ogromny potencjał, który trzeba wykorzystać. Miasto powinno się wyprofilować w przemyśle (a za tym idą gałęzie powiązane), mieszkaniówce (wykorzystać emigrację ze świętokrzyskiego, podkarpackiego i okolic Nowego Sącza, skorzystać z szerokiej suburbanizacji Krakowa i postarać się rozkręcić turystykę w tai sposób, aby było to miasto atrakcyjne na weekendowe wypady i pełne wydarzeń zachęcających do zaglądnięcia tutaj na czym skorzystają mieszkańcy z tego względu, że turyści zostawią pieniądze, a do tego sami mieszkańcy będą mieć bogatą ofertę spędzania czasu.
Wspominałam już jak można ożywić miasto, ale część osób popatrzyła na to sceptycznie i z perspektywy samochodu. W Łodzi osławiona ulica 6 sierpnia zrobiła furorę, chociaż w zasadzie nadal jest otwarta dla samochodów. We Wrocławiu z kolei jest mniej więcej tak że część ulic jest deptakami, a prostopadłe do nich są otwarte dla samochodów. Żeby jakoś schować samochody, przerobiono na parking podziemny Plac Targowy, który na powierzchni jest placem przeznaczonym dla ludzi, a pod ziemi parkingiem wielopoziomowym. Znów powiem, że pomysły leżą na ulicy. Trzeba tylko zacząć patrzeć na miasto i region całościowo, łapać szansę i brać się za pracę.
P.S. Szkoda, że podczas remontu Bruku nie pomyślano o takim rozwiązaniu. Wywalonoby wszystkie dziadoparkingi w okolicy, poszerzonoby chodnik, a samochody powędrowałyby pod ziemię, a na powierzchni byłby po prostu zwyczajnie plac przeznaczony pod handel.