
A książeczkę sanepidowską (badania na nosicielstwo?) to też mam, a ubranie robocze można zawsze pożyczyć...
To,że się wypróżnisz do słoika w poniedziałęk i dasz to sanepidowi do badania, nie uchroni nikogo przed epidemią, gdy złapiesz syfa w środę i z podbitą książeczką polecisz do pracy w piątek... Tylko głupi może wierzyć w moc sprawczą piecżatki z sanepidu. Lepiej, gdyby zamiast paprać sie w ludzkich odchodach zaczęli sprawdzać , czy ludzie na kuchni rzeczywisice mają porządek i myją ręcemałopolska2 pisze:Takie są wymogi sanepidowskie, nie można "roznosić" bakterii, ktoś kto przebywa w kuchni gdzie jest np. żywienie zbiorowe MUSI mieć aktualną książeczkę no i strój na zmanę, po spełnieniu tych dwóch wymogów nie było by problemów by wejść do kuchni jakiejś restauracji.
Dobrze by było, gdyby też obcinali paznokcie. Miałem raz przez przypadek nieprzyjemność znaleźć się w kuchni pewnego tarnowskiego "fastfudu" i zobaczyć w akcji właścicielkę lokalu grzebiącą w jedzeniu gołymi rękami. Ręce jak ręce, ale pod paznokciami mogłaby zasiać rzeżuchęMr Greenback pisze:Tylko głupi może wierzyć w moc sprawczą piecżatki z sanepidu. Lepiej, gdyby zamiast paprać sie w ludzkich odchodach zaczęli sprawdzać , czy ludzie na kuchni rzeczywisice mają porządek i myją ręce
100% racji! Takiej knajpy brakuje w Tarnowie!trix pisze:Idealna knajpa:
-dobre jedzenie
-"tanio"
-miła i fachowa obsługa która nie wciska człowiekowi kitu
-duży parking
-łatwy dojazd
-brak zapachów kuchennych na sali konsumpcyjnej
-czyste nakrycie
-dużo deserów do wyboru
-wszystko co jest w menu jest dostepne
-czas oczekiwania do 15 min
-tanie alkohole (przy dzisiejszej "prohibicji" jest to niemożliwe, ale pomarzyć można).
Dodatek specjalny tylko dla panów:
-kelnerki toples robiące dobre lody na zyczenie klienta :].