Jela pisze:Mam gdzieś filozofię. Przejeździłem prawie 30 lat bez żadnego wypadku ani stłuczki. Nie pamiętam, 500 tys km czy więcej. Za wiele samochodów.

Proszę mnie nie pouczać. Mam doświadczenie.

Jeździłem w okolicach 250km/h. I nic się nie stało lecz jechałem tam gdzie miało to sens.

I żadnego zwierzaka nie rozjechałem.
Dodatkowo wiem, też z doświadczenia, jak się jeździ w innych krajach. Staram się to opisać.
A psa i tak ktoś rozjechał i było mu to obojętne. Uprzedzano mnie, że kierowcy z tego rejonu są najgorsi w Polsce. Potwierdza się. Niestety.
Jakby Ci to delikatnie napisać. Ja mam gdzieś Twoje doświadczenie... Tutaj nie chodzi o to ile ktoś przejechał, iloma autami, ile lat jeździ, czy przejechał psa, kota, fretkę, jeżozwierza, mrówkę, muchę czy triceratopsa. Naprawdę.
Przepisy i zdrowy rozsądek mówi, że pierw stosujesz się do tego co robi policjant, potem do co światła, potem to co znaki pionowe i poziome, dopiero potem zasada prawej ręki. I to jest normalne. Dla Ciebie najważniejsza jest zasada prawej ręki i nie powiedziałeś mi w żadnym poście, że jest inaczej. Dla Ciebie jest to reguła nadrzędna, czyli stosuj ją wszędzie. Miej zielone światło i stawaj i przepuszczaj wszystkich z prawej strony. W końcu reguła prawej dłoni jest nadrzędną nad policjantem, światłami, znakami.
Mam takie pytanie. Czy gdybym użył zasady prawej dłoni(bo o to mi się od początku do teraz rozchodzi) to uratowałbym psa, który mi wyskoczył przy prędkości 80km/h poza obszarem zabudowanym, jakbym jechał tam 30-40 km/h to bym się zatrzymał. Przy 80 niestety nie zdążyłem wyhamować. Czyli jestem najgorszym kierowcą na świecie.
Ale ciągle odbiegam od tematu. Pozdrawiam kierowcę Navarry na numerach zaczynających się od KT, który dzisiaj na tymczasowym rondzie, korzystając z tego, że on jedzie "czołgiem" wymusił na mnie pierwszeństwo.