Oczywiście że Tarnów ma pozytywy. I to wiele.
Nie chciałbym mieszkać w żadnym innym mieście, bo:
1) wszędzie jest tu blisko, jak dobrze wykombinować, można mieć np. tak jak było u mnie:
a) do podstawówki 10 min piechotą
b) do liceum 10 min piechotą
c) do ówczesnego Collegu 3 min piechotą
d) do pracy 5, potem 20, a teraz znowu 20 min piechotą
2) korki, które nam wydają się duże, przyprawiłyby każdego krakowianina o parsknięcie śmiechem, na co się żalimy
3) rewelacyjna okolica dla turysty/rowerzysty - blisko w góry, blisko do Krakowa, mieszkańcy Poznania czy Szczecina wiele by dali, żeby mieć taką choćby Lubinkę o 20 min. jazdy od domu... Japończycy walący tłumami do Krakowa nie mogą się nadziwić, jak można mieszkać 80 km od tego miasta i nie odwiedzać go kilka razy w roku...
4) miasto pięknieje, robi się trochę nowych dróg
5) jednak jest cieplej niż np. w Suwałkach... patrząc na prognozę pogody zawsze dziękuję Stwórcy, że nie mieszkam w prawym górnym rogu kraju
6) można tu jednak coś konkretnego studiować. Ja kończąc liceum w latach 90 tych miałem do wyboru albo iść do Collegu albo na teologię dla świeckich

Bo w Tarnowie zostać chciałem i miałem z tym związane plany (taniec towarzyski)...
7) Zaraz będziemy skomunikowani z całą Europą przez autostradę - wyskok do Berlina? no problem... Miłośnicy kresów wschodnich też mają rzut beretem...

W mojej branży (tłumaczenia), akurat to, gdzie się mieszka, nie ma znaczenia - od 12 już lat pracuję dla firm z Warszawy, Bielska-Białej, i w dobie emaili i internetu to wręcz zaleta, że mieszka się w miarę tanim mieście...
Słowem żyć nie umierać...
To, że pewnie rzeczy się krytykuje, nie oznacza, że nie dostrzega się pozytywów. Moją zasadą jest, żeby poprzeczkę stawiać wysoko - czy to uczniom, czy to sobie, ale i tym, którzy nami rządzą... Ze stawiania nisko poprzeczki jeszcze się nic nie urodziło
