
Ja wiem, że jest biurokracja i nawet się do niej przyzwyczaiłem o tyle o ile.
Dzwoni do mnie sekretarka z prośba żebym zaniósł dokumenty do urzędu na nową (był telefon od pani X wydziału ABC z probą o te papierki do 15:00). Dodam, że pracuje w placówce podległej UMT.
Zabrałem papierki i idę - przygodo witaj idę do urzędu

Wchodzę do wydziału ABC i mówię sekretarce pani X, że był telefon z prośbą o dostarczenie dokumentów.
Sekretarka pani X mówi, że nie może przyjąć papierków i odsyła mnie na dziennik podawczy wydziału ABC.
Idę tam i mówię jaka jest sprawa, że był telefon od pani X z prośbą o papierki i że chciałbym je zostawić.
Urzędnicy z wydziału ABC na dzienniku podawczym mówią, że nie mogą tego przyjąć żebym poszedł do sekretarki pani X - ta sama, która mnie odesłała na dziennik podawczy.
Ok wracam do sekretarki pani X wydziału ABC i mówię, że dziennik podawczy mnie odesłał do pani czyli sekretarki pani X.
Sekretarka pani X ponowie mówi że nie może przyjąć tych dokumentów

Teraz Hepi End
Sytuację uratowała pani X kierownik wydziału ABC, która zawołała od siebie z pokoju.
cytuję:
"Proszę podejść bo oni będą pana odsyłać od drzwi do drzwi"
Wszedłem do pokoju pani X zostawiłem dokumenty o które prosiła i wróciłem do siebie z potwierdzeniem.