Dzisiaj jakiś dziaduszek w Volvo kombii na KDA przeszedł samego siebie.
Miałem służbową wizytę na "nowym" szpitalu. Trwała ona na szczęście kilka minut. Po za tym i tak perspektywa utraty tych kilku zł mnie nie czeka ponieważ wszystko zostałoby mi zwrócone w moim miejscu pracy pod warunkiem dostarczenia faktury VAT z miejsca postoju... no właśnie weź tu człowieku strać pół dnia na załatwienie faktury z widniejącą kwotą powiedzmy 2-6zł.
Mniejsza z tym.
Żeby nie robić sobie i innym problemów staram się obowiązkową wizytę na szpitalu załatwić w jak najkrótszym czasie by uniknąć płacenia, a później właśnie problematycznego bujania się za np. fakturą czy też jakimś potwierdzeniem tej wizyty.
Udało się zmieściłem się w 10min i mogę wyjeżdżać... jako, że staram się być uprzejmy i kulturalny za kierownicą... widzę samochód (wcześniej wspomniane Volvo) rozpoczynające manewr wycofywania z miejsca parkingowego naciskam hamulec i go puszczam.
Podjeżdżamy pod brami, a osobnik, który nawet nie podziękował za wpuszczenie go do ruchu (norma, przyzwyczaiłem się i nawet już od nikogo nie wymagam takiego miłego i ekspresowego gestu jakim jest machnięcie ręką czy mignięcie awaryjnymi bo przecież to mój psi obowiązek wpuszczać wszystkich dookoła) staje zastawiając szlaban, zaciąga ręczny, wyłącza samochód, wysiada, zamyka go i idzie sobie grzecznie czekać w 10 osobowej kolejce do płacenia.
Zwariowałem.
Uchylam okno, tłumaczę siwej twarzy, że tak się nie robi i żeby odjechał bo zablokował wyjazd to coś tam popyskował, pomachał rękami (no teraz to już w przeciwieństwie do poprzedniej sytuacji ręce nie bolą i można machać do woli) i poszedł. Dobrze, że ochrona zobaczyła co się dzieje i polecieli go delikatnie mówiąc zjebać oraz kazali mu odblokować wyjazd.
To jeszcze nic!
Najśmieszniejsze jest to, że gość stanął blisko szlabanu, ja za nim i kilka następnych samochodów za mną tak, że miał uniemożliwione wycofanie się/nawrócenie. Ochrona była zmuszona otworzyć mu szlaban awaryjnie aby przejechał i zostawił pojazd dalej nie utrudniając ruchu oraz by wrócił do płacenia.
Gdzie tam... dziadek wsiadł, jedynka, pisk opon, ogień i ani mu się śni płacenie za jakiś parking.
