Wigilia w szkole
-
Autor tematu - Metoikos
- Posty: 1
- Rejestracja: 14-11-2014, 19:43
- Lokalizacja: Tarnów
Wigilia w szkole
Dziś Wigilia!!! Cudnie!!! Nareszcie nastaną Święta!!! Hura!!! Nie wszystkim jest jednak tak wesoło. Za parę godzin znowu otworzą się drzwi niektórych szkół, na progu, których znowu, tak jak wczoraj i przedwczoraj, staną przeważnie małe dzieci. Wielu uważa podobnie jak pani minister Kluzik–Rostkowska i nowo powołana pełnomocniczka Rządu pani Urszula Augustyn, że tak powinno być. Przecież to najwyższy czas, żeby nauczyciele wzięli się do roboty. A gdzie w całej tej sprawie ktoś w końcu zobaczy samo dziecko? A kto tu zwrócił uwagę na to, że są to święta rodzinne, że powinny one łączyć i scalać cała rodzinę.
Więcej na: https://www.facebook.com/K.Podorska?ref=hl
Więcej na: https://www.facebook.com/K.Podorska?ref=hl
kp
Dziś Wigilia!!! Cudnie!!! Nareszcie nastaną Święta!!! Hura!!! Nie wszystkim jest jednak tak wesoło. Za parę godzin do domów wrócą pracownicy sklepów, fabryk i biur. To już kolejny dzień kiedy najważniejszą sprawą jest zorganizowanie opieki dla własnych dzieci. Wielu nauczycieli uważa że tak powinno być. Przecież tylko oni na tym świecie ciężko pracują. A kto zwróci uwagę na dziecko? I co mają wspólnego święta, czyli 25 i 26 grudnia z dniem roboczym? Nie każdemu dadzą co roku urlop, nie każdy może byćswoim szefem - niektórzy wręcz muszą pracować - nawet ( o zgrozo! ) w święta, ferie czy wakacje. Niektórzy nie mają babć, a niektórzy rozumu, choć z racji wykonywanego zawodu teoretycznie mieć go powinni.
Spokojnych!
Spokojnych!
Spór nauki z religią zakończył się z chwilą zamontowania pierwszego piorunochronu w kościele.
-
- Archont
- Posty: 937
- Rejestracja: 23-11-2009, 15:45
A teraz niech pani z reka na sercu powie, ze NIGDY, w ZADNA WGILIE nie byla w sklepie na chocby drobnych zakupach; albo w banku; albo na poczcie?
Byla, prawda?
A tam cyborgi pracuja - czy tez aby ludzie, ktorzy chca miec rodzinne swieta
I wiem o czm mowie; jutrzejszy piekny swiateczny dzien caly spedze w pracy.
Wesolego alleluja
Placze pani ze czasu malo dla rodziny, a na fejsie posty wrzucac daje rade....
Byla, prawda?
A tam cyborgi pracuja - czy tez aby ludzie, ktorzy chca miec rodzinne swieta
I wiem o czm mowie; jutrzejszy piekny swiateczny dzien caly spedze w pracy.
Wesolego alleluja
Placze pani ze czasu malo dla rodziny, a na fejsie posty wrzucac daje rade....
karamba, są dyżury, odkąd pamiętam, i nie tylko panie ze świetlicy, ale też inni nauczyciele dyżurują, ale oczywiście nasze MEDIA muszą zawsze zrobić dym z niczego. A Pani Ministra musiała też im zawtórować mało eleganckim listem do dyrektorów...
"Wolę być głupim z nadzieją, niż bez nadziei - niemądrym" Edward 'Dudek' Dziewoński
Praca nauczyciela jest niby trochę ciężka psychiczne, ale jak dla mnie np. nauczyciele w liceum czy gimnazjum np. od matematyki to taki powinni się cieszyć. Nauczyciel pracuje około 20h tygodniowo, plus ma zawsze zapewnione przerwy, nawet 30 minutowe dziennie. Może się spóźnić do pracy, bez konsekwencji, bo kto zauważy np. 5 minut nieobecności, gdy dyrektor przychodzi do pracy na np. 10. Pracują przeważnie do 12, czasami do 15, jednak jest to tylko kilka godzin dziennie. Ja też chciałbym mieć taką pracę. A co mają powiedzieć kierowcy autobusów miejskich? Gdzie mają je wysłać w ten termin, zostawić samych w domu, gdy żona do tego pracuje w sklepie i nie może akurat wtedy wolnego wziąć?
K.Podorska,
Pani post jest napisany w taki sposób, że wręcz zobaczyłam taki obrazek: podjeżdża sobie pod szkołę wyluzowana mamusia czy tatuś i z uśmiechem na ustach ciągną za rękę opierające się dziecię, aby jak najszybciej się go pozbyć. Bo na przykład mama wybiera się do kosmetyczki i fryzjera, a tatuś na relaksacyjną sesję w spa... I odbierają dziecku możliwość posiadania pięknych wspomnień, niedobrzy...!
Czy Pani, pomimo dorosłego wieku, naprawdę uważa, że oddawanie dzieci do szkoły na dyżury czy też spóźnianie się rodziców po odbiór dzieci w przedszkolu jest ich fanaberią?
Czy Pani słyszała o tym, że są inne zawody niż pedagog i osoby wykonujące owe zawody pracują na przykład w godzinach 8-17, pracują na zmiany popołudniowe, nie mają ferii świątecznych, zimowych, nie mają wakacji?? Czy Pani ma świadomość tego, że nie wszyscy mają babcie, dziadków czy innych krewnych mogących zaopiekować się dziećmi?
Druga sprawa: tak się Pani martwi o psychikę tych biednych, porzuconych świątecznie dzieci?? Uważam, że atmosferę przygotowania do świąt można stworzyć niemal wszędzie. W szkole, podczas dyżurów również. I to nauczyciel powinien -bardziej niż na przykład kierowca ciężarówki - czuć na sobie moralny obowiązek stworzenia takiej atmosfery pośród uczniów, którymi się opiekuje. A jak często wyglądają owe dyżury? Młodzież ogląda filmy, gra w gry planszowe, rozmawia ze sobą. A panie nauczycielki sobie siedzą, popijają kawkę, dyskutują o kreacjach sylwestrowych, ewentualnie nadrabiają robotę papierkową. I są wielce obrażone, że muszą pracować, bo przecież IM się wolne należy. A tu WYRODNI rodzice dzieci przyprowadzili... A przecież ten czas w szkole można zorganizować naprawdę magicznie i w dużej mierze zależy to od woli nauczyciela!
Ech, temat-rzeka. Wiem, że są nauczyciele z pasją i powołaniem, świetnie wypełniający swe obowiązki nawet w takim nadprogramowym czasie. Ale jednak to rzadkość.
Proszę autorkę wątku o konkretną odpowiedz: co ma, według Pani, zrobić z dzieckiem samotna, pracująca matka, której rodzina nie pomaga w opiece nad dziećmi, w okresie ferii świątecznych?? Proszę o podanie konkretnych sposobów na rozwiązanie problemu posyłania dzieci na szkolne dyżury przez pracujących rodziców.
Jeżeli nie jest Pani w stanie zaproponować konkretnych rozwiązań, proszę się pięć razy zastanowić przed opublikowaniem kolejnej, nic dobrego niewnoszącej notki. Chyba, że celem jest tu wzbudzenie poczucia winy u rodziców - gwarantuję, iż i tak jest im w tym czasie ciężko i nie potrzeba tego pogłębiać.
Pani post jest napisany w taki sposób, że wręcz zobaczyłam taki obrazek: podjeżdża sobie pod szkołę wyluzowana mamusia czy tatuś i z uśmiechem na ustach ciągną za rękę opierające się dziecię, aby jak najszybciej się go pozbyć. Bo na przykład mama wybiera się do kosmetyczki i fryzjera, a tatuś na relaksacyjną sesję w spa... I odbierają dziecku możliwość posiadania pięknych wspomnień, niedobrzy...!
Czy Pani, pomimo dorosłego wieku, naprawdę uważa, że oddawanie dzieci do szkoły na dyżury czy też spóźnianie się rodziców po odbiór dzieci w przedszkolu jest ich fanaberią?
Czy Pani słyszała o tym, że są inne zawody niż pedagog i osoby wykonujące owe zawody pracują na przykład w godzinach 8-17, pracują na zmiany popołudniowe, nie mają ferii świątecznych, zimowych, nie mają wakacji?? Czy Pani ma świadomość tego, że nie wszyscy mają babcie, dziadków czy innych krewnych mogących zaopiekować się dziećmi?
Druga sprawa: tak się Pani martwi o psychikę tych biednych, porzuconych świątecznie dzieci?? Uważam, że atmosferę przygotowania do świąt można stworzyć niemal wszędzie. W szkole, podczas dyżurów również. I to nauczyciel powinien -bardziej niż na przykład kierowca ciężarówki - czuć na sobie moralny obowiązek stworzenia takiej atmosfery pośród uczniów, którymi się opiekuje. A jak często wyglądają owe dyżury? Młodzież ogląda filmy, gra w gry planszowe, rozmawia ze sobą. A panie nauczycielki sobie siedzą, popijają kawkę, dyskutują o kreacjach sylwestrowych, ewentualnie nadrabiają robotę papierkową. I są wielce obrażone, że muszą pracować, bo przecież IM się wolne należy. A tu WYRODNI rodzice dzieci przyprowadzili... A przecież ten czas w szkole można zorganizować naprawdę magicznie i w dużej mierze zależy to od woli nauczyciela!
Ech, temat-rzeka. Wiem, że są nauczyciele z pasją i powołaniem, świetnie wypełniający swe obowiązki nawet w takim nadprogramowym czasie. Ale jednak to rzadkość.
Proszę autorkę wątku o konkretną odpowiedz: co ma, według Pani, zrobić z dzieckiem samotna, pracująca matka, której rodzina nie pomaga w opiece nad dziećmi, w okresie ferii świątecznych?? Proszę o podanie konkretnych sposobów na rozwiązanie problemu posyłania dzieci na szkolne dyżury przez pracujących rodziców.
Jeżeli nie jest Pani w stanie zaproponować konkretnych rozwiązań, proszę się pięć razy zastanowić przed opublikowaniem kolejnej, nic dobrego niewnoszącej notki. Chyba, że celem jest tu wzbudzenie poczucia winy u rodziców - gwarantuję, iż i tak jest im w tym czasie ciężko i nie potrzeba tego pogłębiać.
Z tego co czytałem donos, że zajęć nie ma do pani minister złożyło około 70 osób w skali kraju. Przy takim nagłośnieniu tej sprawy można zatem chyba uznać, że problem był marginalny, a dyżury do opieki nad dziećmi są robione. I ewentualny problem dotyczył pewnie wyłącznie podstawówek bo jakoś nie wyobrażam sobie aby licealiści czy nawet gimnazjaliści chcieli wówczas gdy mają wolne przyjść do szkoły.Goscinny pisze:ad2222, widocznie nie wszędzie tak było i dlatego taki list uświadamiający.
Z tego co zrozumiałem nauczyciele nie protestowali przeciw temu, że mają te dyżury robić bo to chyba nie problem (przecież do opieki nie potrzeba pełnego stanu nauczycieli wystarczy aby się podzielili i każdego dnia przyszło kilku z nich) - w liście protestacyjnym było zaznaczone, że gdy jest taka potrzeba to opieka nad dziećmi jest zapewniana a protestowali przeciw formie wypowiedzi Rostowskiej, która faktycznie wyglądała tak jakby zachęcała do donoszenia na nauczycieli. Być może gdyby ostrożniej dobrała słowa nie powstało by wrażenie, że próbuje szczuć rodziców na nauczycieli.
Jak sprawa wygląda w praktyce - nie wiem. Znajoma nauczycielka w wigilię wybierała się do szkoły bo miała dyżur - ale to jednostkowy przypadek jaki znam.
Czy ktoś spotkał się osobiście z czymś takim, że jakaś osoba chciała wysłać dziecko do szkoły ale okazało się, że jest ona zamknięta? Bo wydaje mi się, że mamy do czynienia z typową wydmuszką medialną
To czemu takiej pracy nie masz ?green123 pisze: Ja też chciałbym mieć taką pracę.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe" S. LEM